Co by było, gdyby
Fajnie byłoby żyć bezbłędnie. Bez strat, wpadek i pomyłek. Dać z siebie 100% i tyle dostać od życia. Każdy rok kończyć świadectwem z paskiem. Wykorzystywać szanse i konsekwentnie wykonywać plany.
Fajnie byłoby?
Bez niespodzianek i zaskoczeń? Bez niezliczonych ilości pierwszych miłości?
Bez spontanicznych wakacyjnych wypadów, rozmów z nieznajomymi, zgubionych parasolek?
Nie dla mnie poukładane życie. Rozpisane w tabelkach dane i wartości. Mam prawo do błędów, bo to one uczą podejmowania decyzji. Mam prawo wybierać bezdroża, bo to na nich podziwiam zapierające dech w piersiach widoki.
A co będę wspominać na starość?
To co w pamięci zapisało się niezwykłością.
Co odbiegło od rutyny.
Zaskoczyło siłą emocji, feerią barw i dźwięków.
Co być może było wtedy błędem, a dziś stanowi o pikanterii wspomnień.
Do czego z nostalgią i tęsknota pobiegną myśli?
Oby nie do tych historii, które nie zaistniały z braku odwagi?
By nie wzdychać, co by było gdybym…..
-Wyjechała na te egzotyczne wakacje
-Podjęła studia po 50tce
-Nie odrzuciła zaproszenia na kawę od tego przystojnego faceta
-Choć raz ufarbowała włosy na szalony kolor
-Przeprowadziła się na wieś i żyła wśród zieleni, nadając drzewom imiona?
Zawsze zostaną jakieś błędy, na których popełnienie zabrakło czasu. Oby nie zostały te, na które zabrakło odwagi.
Bo podobno właśnie te wspomina się z największym żalem.

Komentarze