Skąd się bierze siła?
Z pewnością nie z bezsilności. Nie z uległości, grzeczności, dogadzania całemu światu.
Siła fizyczna bierze się z treningu. Z ponawianego wciąż wysiłku, zwiększanego obciążenia, regularnego podnoszenia coraz większego ciężaru.
A siła psychiczna?
Odporność emocjonalna na zawirowania losu. Na huragany stresu i trąby powietrzne frustracji?
Skąd czerpać energię do utrzymywania się w pionie w środku burzy?
Do walki z piorunami, gradem, ścielącymi się u stóp kłodami.
Mamy źródła energii. Niestety przez lata odcinaliśmy się od niej, bo znajduje się po ciemnej stronie mocy.
Ciemna strona. To tam spychamy gniew. Sprawiedliwy gniew na niesprawiedliwości tego świata. Gniew za nieuczciwe traktowanie. W pracy, domu, szkole, kółku różańcowym. Złość na młodsze rodzeństwo, któremu trzeba było oddawać ulubione zabawki. Na koleżankę, która odbiła ci chłopaka. Na szefa, który docenia lizusów.
Zazdrość. Smukłej figury koleżanki, umiejętności gry na instrumencie, bardziej technicznej jazdy na nartach.
Te złe z natury emocje, to kopalnia paliwa. Trzeba tylko odkryć sposób na transformacje tej energii w motywację.
Do utrzymania diety, do nauki, sportu, pracy, dokształcania.
Do zmiany pracy, mieszkania, partnera.
Dobre emocje są dobre. To współczucie, przyjaźń, miłość, empatia. Umiejętność wyciszenia, relaksu, dbanie o relacje, punktualność, solidność. To umiejętność nie sprawiania nikomu przykrości. To często rezygnacja z jakiejś części siebie, na rzecz zachowania równowagi.
W życiu doświadczamy różnych emocji. I tych pięknych i tych niezupełnie ładnych. Dla dobra utrzymania norm społecznego funkcjonowania, odpuszczamy sobie te złe.
Emocje są energią. Nie da się upychać ich bez końca w czarne otchłanie podświadomości, bo to grozi eksplozją. Wybuchniemy w zupełnie nieoczekiwanym momencie, rażąc odłamkami przypadkowe ofiary. Może też dojść do implozji i co wtedy? Zawał, udar, wrzody, reumatoidalne zapalenie stawów. Lub cokolwiek innego, co stanie emocjom na drodze.
Z gniewu daje się zrobić dobry użytek na treningu. Można wtedy zrobić większą liczbę powtórzeń, pobiec dodatkowy kilometr, rozciągnąć dalej o centymetr. Można wypuścić trochę sfrustrowanej pary pracując w ogrodzie, myjąc okna, rąbiąc drewno.
Można uciec w stronę sztuki. Stworzyć coś niezwykłego, jako wyraz emocji. Obraz, kolaż, wiersz, piosenkę.
Można napisać książkę. Przestawić meble.
Wypuszczając przez małą dziurkę zaworu bezpieczeństwa nadmiar kiepskich emocji, robimy się lżejsi. Zostawiamy więcej miejsca na dobre, zdrowe, czyste. One też dają energię, tylko łagodniejszą. Skuteczną i mniej groźną.
Nie ma nic złego, gdy pobiegniesz skopać ogródek zamiast skopać tyłki paru wkurzającym gościom.
Jeśli nie spuścisz pary, silnik może wybuchnąć.
Przewidując przeładowanie akumulatora, zadbaj wcześniej o listę prac, zadań i aktywności, której emocjonalny kierunek energii nie zaszkodzi.
Rąb, tnij, spłosz stado ryjących na polu dzików dzikim krzykiem. Wykop w ziemi wielką dziurę, wykrzycz w nią swój gniew i zakop tę dziurę z powrotem.
A potem wróć do świata z łagodnie dopasowaną aureolą. Z twarzą rozświetloną jasnością i kupą porąbanego, ułożonego w zgrabne stosiki drewna. Oczyszczony, spokojny.
Aż do następnego razy, gdy życie da ci w kość, obudzi gniew i złość.
Gdybyś porąbał już całe swoje drewno, zapraszam do siebie.
Jest też parę dołów do zakopania.
Komentarze