Bylejakość jest jak pleśń
To jak robisz cokolwiek, robisz wszystko.
Bylejakość jest jak pleśń, zarazi każdy zdrowy centymetr.
Może wydawać się, że pewne rzeczy można ogarnąć „po łebkach”, jakkolwiek, „na odwal się”.
Wydaje się, że mamy prawo podchodzić tak do rzeczy mniej istotnych. Nie wkładać w nie energii, potrzebnej do wejścia w najistotniejsze projekty.
Może tak trzeba, a może nie.
Wszystko zależy od proporcji.
Jeśli wypalimy energię na drobiazgi, zużyjemy pulę czasu, to zabraknie paliwa na kosmiczne projekty.
Jeśli jednak bylejakość stanie się nawykiem, to lot w kosmos może skutkować lądowaniem w rezerwacie dzikich bobrów.
Spece od zarządzania mówią, że jeśli wykonanie czynności zajmie trzy cztery minuty, to zrób to od razu. Inni mówią, że jeśli rano porządnie pościelisz łóżko, to wszystko inne zrobisz też porządnie.
Skoro więc w ogóle coś robić, to może warto zrobić to porządnie.
Wyczyścić zęby, podlać kwiaty, wyprasować sukienkę, nałożyć makijaż. Zjeść porządne, zdrowe śniadanie. Okaże się, że robienie tego regularnie, nie generuje zaległości, de facto przyczyniając się do oszczędności czasu.
Potem tylko zostaje zatankowanie rakiety najlepszym paliwem i celujemy na krańce galaktyki.
No może nie koniecznie, może wystarczy rezerwy czasowe wykorzystać na realizowanie pasji, hobby, sport, spotkania towarzyskie.
Uwaga!
Po drugiej stronie bylejakości jest perfekcjonizm. Jego efekty często wyglądają ładnie. Mieszkanie perfekcyjnej gospodyni odpali całą serię kompleksów i poczucia winy i odwiedzających nieperfekcyjnych koleżanek.
Tych, które potrafią powoli wypić kawę, nad stertą ubrań czekających na prasowanie.
Perfekcja będąca celem i sensem życia, grozi utratą radości tegoż życia.
Jak we wszystkim wskazany jest balans.
Równowaga do której warto dążyć.
Bo czasami jeden cel o dużym ciężarze gatunkowym, musi być równoważony przez koszyk drobiazgów.
I tej równowagi Wam życzę na dziś, jutro i tak dalej…

Komentarze