Blask świecy, zwiastun ciepła, bliskości, nadziei

Zimę lubię z wielu powodów. Za ciszę za oknem, długie wieczoru spędzane pod lampą, kocem i z książką.( Lub Netflixem, nie oszukujmy się, nie jestem ideałem.) Za wielką czapkę, pod którą fryzura czesze się sama. Za grzane wino, gorącą czekoladę, ciasto drożdżowe. I za to, że do wiosny coraz bliżej.

Zimę lubię za niepodważalne prawo do zapełniania świeczników i zupełnie przypadkowych naczyń, świecami. Zapalam i od razu jest bajka. Dzieje się magia, w powietrzu krążą ciepłe smugi pachnącego żurawiną lub wanilią powietrza.

Nie tylko ja tak mam. Wiele znajomych w linii żeńskiej ma podobne nawyki. Nie zawsze bezpieczne, zwłaszcza jak w domu kot lub berbeć. Ale te świece to namiastka domowego ogniska.

Absolutnie nie sugeruję, że świeczka zastąpi rodzinne więzi, tradycje, miłość i wspólne świętowanie. Jednak ogień był dawniej tym miejscem, wokół którego skupiali się domownicy. Zimą dawał ciepło i światło. Wszyscy byli blisko, byli razem, bo poza kręgiem ognia malały szanse na przetrwanie..

W dzisiejszych czasach ogrzewa nas kaloryfer, każdego w swoim pokoju. Każdego we własnej mikroprzestrzeni z dala od reszty domowników. Chcemy prywatności, niezależności, samotności.

Jednak pociąg do ognia pozostał. Nawet jeśli to tylko aromatyczna świeczka. Ikea zapełnia nimi całe sektory. Nie narzeka na brak zbytu. Ja osobiście też przyczyniam się do usuwania z pólek tego asortymentu. Zimowy wieczór bez płomyka nie ma racji bytu. Jest ciemno i zimno. Głównie na duszy, bo całą resztę ogarnie kaloryfer.

Lubię zapalać na stole świece, kiedy przyjdą goście na kolację, nawet popołudniowa herbatka, gdy zmierzch wczesny, lepiej smakuje przy płomyku.
Nowoczesne nowe domy obyłyby się bez kominka, a jednak nie obywają się. Mimo kurzu, konieczności noszenia drewna, palimy w tych coraz piękniejszych, ognistych sercach domów.

Bo ogień, to dom. To żywioł dodający energii, ocieplający atmosferę. To nastrój. To namiastka więzi z naturą i przodkami.

To przekleństwo strażaków. Dla spokojności sumienia wspomnę też o tym.

Palcie więc swoje ogniki, płomyki, dębowe kłody.
Na miarę potrzeb i możliwości, bo ludzką naturą jest rozpalać.
Emocje, namiętności, pasje. W nich też drzemie ogień.

Komentarze