A w poniedziałek porwali mnie kosmici

Jak raźno i ochoczo wkroczyć w nowy tydzień? Piękny, cudowny i radosny tak, że na samą myśl boli brzuch, zgrzytają zęby a pazury wbijają się w dłoń?

Propozycja pierwsza- przesypiamy cały dzień. Z małymi przerwami na parę łyków wody, bo odwodnić się nie wolno. Potem oczywiście na siusiu. Zaciemniamy, okna wyłączamy budziki, telefony, dzwonki do drzwi.

Budzimy się we wtorek udając panikę, że ktoś nam ukradł czas. Uśpił gazem wpuszczonym przez dziurkę od klucza, ewentualnie co bardziej kreatywni mogą zwalić winę na kosmitów. Bądź co bądź, znane są przypadki porwań. Mogła paść na nas.

Opcja druga- kiedy już się wyśpimy, wychodzimy w piżamie i boso na ulicę. Rozglądamy wokoło zagubionym spojrzeniem. Zanim pogotowie zdiagnozuj brak objawów, możemy udawać chwilową amnezję. Przytomność odzyskujemy we wtorkowy poranek.

Wariant trzeci, charytatywny. Do wykorzystania w chwilach ostatecznych. Dzielnie idziemy oddać krew. Honorowo. Nie wiem jak to jest teraz, ale kiedyś przysługiwał wolny dzień. Ja dostałam kiedyś plik czekolad, kawę i batona. Było warto. Kiedy minie osłabienie, będzie akurat wtorek. Powitamy go z uśmiechem jako szlachetna jednostka.

Zgłaszamy szefowi, że wróżka wywróżyła nam siedem nieszczęść w kumulacji na rzeczony poniedziałek, zatem dla zachowania życia, pozostaniecie w łóżku, otoczeni poduszkami i przypięci pasami bezpieczeństwa, tak na wszelki wypadek. Tak oto możemy się uratować przed poniedziałkiem.

A po piąte?

Po piąte, życia tak jak poniedziałku nie da się uniknąć. Można go jedynie obłaskawić. Wcześniejszą pobudką, by uniknąć pośpiechu. Dobrą kawą, herbatą czy soczkiem. Według potrzeb.

I dobrymi myślami.

Myślenie pozytywne działa cuda. Powtarzanie sobie „kocham poniedziałki”, siedemnaście razy dziennie, przez sześć dni w tygodniu, przeprogramuje mózg.
Podobno kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.

A zatem powtarzajcie za mną
-Kocham poniedziałki
-Kocham poniedziałki
-Kocham poniedziałki,
I co? Już coś się zmienia?

A jak nie, to pal licho. Byle do piątku….

Komentarze