
Motywacja jest jak pogoda. Jest zawsze. Różna.
( Czasem tak to sobie tłumaczę, kiedy trening w planie był, a mocy wyjściowej nie ma.)
Kiedy nie mam motywacji do pracy to znaczy, że jestem głęboko zmotywowana do czegoś innego. Zazwyczaj lenistwa.
Ta głęboka motywacja wynika z wielu przesłanek.
Czasem to zwyczajne zmęczenie, kiedy indziej foch wystawiony do świata razem ze środkowym palcem.
Bo każdy ma prawo do focha.
Nie tylko kobieta z PMSem.
Na świat czasami zwyczajnie mogę się obrazić.
I Ty też możesz.
Nie musisz lubić go zawsze i codziennie, bo mu się całkiem w głowie poprzewraca.
Nie musisz się uśmiechać non stop. Pod maską możesz stroić miny tak głupie, że aż strach. Nikt i tak nie zobaczy, a Tobie zrobi się lepiej.
Spróbuj.
Idealne dla mięśni twarzy i pośladków. Bo gdy zaczniesz się wygłupiać, przestaniesz się spinać. I póki co, nikt nie weźmie cię za szaleńca.
A śmiech to zdrowie.
Wracając do tej nieszczęsnej motywacji.
Do czego mam dziś?
Do koca i kanapy. Do książki, herbatki z imbirem. Do aromatycznych świeczek. Do zupy pomidorowej. Do totalnego nicnierobienia.
O tak, w tym temacie jestem głęboko zmotywowana.
Nikt mi jej braku nie zarzuci. Nawet ja sama sobie.
A więc odkryj w sobie motywację.
Jesteś siłaczem. Jesteś królową świata. Mistrzem i mistrzynią w robieniu dokładnie tego, do czego popycha Cię wysoce inteligentny imperatyw wewnętrzny.
Moja motywacja każe mieć dziś „wywalone”.
Bo moje ciało i umysł muszą dokonać resetu.
Aktualizacji systemu, na podstawie ostatnich wydarzeń.
A przecież się działo.
I z pewnością będzie.
Kiedy trzeba będzie działać, będę działać.
Dziś będę się obcyndalać. Bo do tego mam przeogromną motywację.
Spróbuj. Odkryj w sobie nieograniczone pokłady motywacji.
A do czego?
To nieistotne.
Ważna jest ta moc, którą masz w sobie.
Komentarze