Egzamin z uporu

Los poddał mnie kolejnej próbie.

Bo nie ma, że wszystko idzie jak po maśle, ma się to co się chce. Na przykład zdrowie, kondycję, wolny czas na treningi.

Tym razem dla odmiany to samo.

Problemy zdrowotne, skutki uboczne leków, które muszę brać na stałe jeszcze przez kilka lat.

Zanim pani doktor przeorganizowała mi kurację, marzenia o półmaratonach uległy przesunięciu, na jeszcze nie wiem kiedy.

Treningi odpuściłam na jakiś czas i dopiero powoli do nich wracam.

Znów jestem na początku.

Ale to nie pierwszy raz, więc egzamin z upartości zdaję celująco.

Po raz pierwszy zdecydowałam się na start, właściwie bez przygotowania, ale OWM, to dla mnie emocjonalnie ważna impreza.

Na tydzień przed, wymęczyłam 7,5 kilometra i zdecydowałam, że chyba dam radę zmieścić się w regulaminowym czasie.

Od piątku zaczęłam pić więcej wody, a z tym mam najczęściej kłopot, starałam się oszczędzać nogi i wysypiać.

Dramat przyszedł w niedzielę rano. Takiej motywacyjnej blokady nie zaznałam jeszcze nigdy. Wewnętrzna walka trwała 45minut, zanim ostatecznie opcja z powrotem do łóżka przegrała.

Pogoda wynagrodziła poranne dylematy. Było pięknie. W pociągu którym jechałam na Stadion było wiele osób jadących na OWM. Biegowe stroje, buty, worki z pakietami startowymi. Swojsko.

I nie czułam się dziwnie jadąc w pojedynkę, bo takich solistów było wielu. Były też grupy i pary, co świadczy chyba o zaraźliwości tego sportu.

Jak zwykle przedstartowe emocje, inne niż w ubiegłym roku, bo tym razem wynikające z braku uczciwego przygotowania.

Teoria, mówiąca o tym, że ciało pamięta poziom wytrenowania, w moim przypadku potwierdziła się.

Bez przygotowania, po przejściach sercowo-oddechowych, pobiegłam z czasem identycznym jak rok temu.

Niewiarygodne.

I musiałam pilnować tętna, by się nie zagalopować i nie złapać zadyszki.

Łóżko tym razem przegrało.

Wiem, że przyczai się, poczeka na słabszy moment i zaatakuje znowu.

Ale powieszę sobie nad łóżkiem medal, jeden z wielu, będący dowodem, że przyjemności można zażywać w innych miejscach i na różne sposoby.

Także na biegowo.

Komentarze