Zagubieni w upale

Stefan powiedział że, upały nie są problemem. Problemem jest moje podejście do upałów.

Nie bardzo rozumiem, zapytałam mojego uszatego przyjaciela?

Bo zrobiłaś sobie z tych upałów wroga. A jak jeździłaś na wakacje do krajów gdzie 30 stopni w cieniu to miły chłodek. Gdzie ubranie kleiło się do ciała, a krótkie chwile w klimatyzacji były jak zbawienie?

No ale to były wakacje, usiłowałam się bronić.

A teraz nie są? Spójrz w kalendarz, a jak ci mało, to spójrz za okno. Wakacyjna aura jak w pysk. Cały wolny czas napawaj się ciepłem. To mały epizod, a nie efekt cieplarniany. Zimą sobie powspominasz z sentymentem.

Ach, teraz to ja sobie zimę z sentymentem wspominam, albo chociażby jesienne szarugi.

I właśnie tu jest cały człowieczy problem. Najlepiej tam gdzie nas nie ma, a teraz jeszcze kiedyś, a nie teraz. Niespokojna dusza! Gonisz myślami w tę i z powrotem. I gubisz po drodze.

Co gubię?

Teraźniejszość gubisz. Gorące gwiaździste noce, zimne piwko po racy, lody trzy razy dziennie. Gubisz przyjemność lekkich letnich sukienek, kwiatów kupowanych na ulicy za grosze. Nie zauważasz pełnych owoców straganów, zieleni i tego jak bardzo ci do twarzy w słonecznych okularach.

Mądra bestia z ciebie Stefanie. Może już od dziś przestanę gubić, a zacznę znajdować. Choćby radość z tego, że nie mieszkam w tropikach. Upały za kilka dni miną a zostanie opalenizna. I świadomość, że wszystko dostajemy na jakiś czas. Pogodę, relacje, szanse na wieczór z przyjaciółmi, ale radość z tego wszystkiego możemy mieć na zawsze.

Komentarze