Stefan powiedział, że mądre umysły nigdy się nie nudzą. Nie wiem, co ma w sobie ten królik, że zmusza do umysłowego wysiłku i zastanawiania się nad sprawami zgoła oczywistymi.
Dobrze Stefanku, ale ci mądrzy to robią wciąż te same rzeczy. Czytają mądre książki, piszą mądre książki, rozprawiają między sobą o mądrych książkach. No po prostu nuda.
A co z nudą mają zrobić ci wszyscy z poza kręgu naukowo zakleszczonych?
Czy istnieje lekarstwo na nudę? Czy przeczytam kiedyś w codziennej prasie, że naukowcy amerykańscy, po wieloletnich badaniach, na muchach, myszach i szympansach dokonali epokowego odkrycia? Efektem ich katorżniczej pracy jest lekarstwo na nudę. Dostępne w tabletkach, syropie i czopkach.
Aplikujemy sobie doustnie, czy też podług upodobań drugą stroną i już czujemy zainteresowanie życiem. Mamy ochotę na spacer np. do biblioteki, po jakąś absolutnie nie nudną książkę i jeszcze pod wpływem leku ( nie suplementu!), czytamy ją z zainteresowaniem. Mamy ochotę zadzwonić do znajomych, by zainteresować się ich spawami, spotkać się ot tak, po prostu?
Absolutnie nie znudzeni ogarniemy listę spraw do załatwienia, tak na przysłowiowej jednej nodze. Sprawimy, że wysiedziane znudzonymi pośladkami doły na kanapie, zaczną się powoli podnosić. Pilot do telewizora z lekka pokryje się kurzem.
Bo my tak całkiem nie znudzeni, zainteresowani życiem i światem wkroczymy w wir zdarzeń.
Słucha mnie więc Stefan, spogląda w oczy jakże rozumnie, po czym zapytuje w wdziękiem?
Czy tobie Ewka to taka tabletka jest potrzebna? Czy po zażyciu umownej porcji leku w eleganckiej formie syropu, nie wpadniesz w syndrom Strusia Pędziwiatra. Czy nie pogoni cię tak, że smuga dymu tylko zostanie? Ty sama jesteś jak taki czopek na nudę!
Tym stwierdzeniem poczułam się urażona. Bardzo.
No wiesz Stefan, ja o tym lekarstwie nie dla siebie. U mnie na nudę nie ma miejsca. To tylko z altruistycznych pobudek pomyślałam o znudzonych. Nie o nudziarzach, bo to inna kategoria patologii.
Pomyślałam o tych, co troszkę się boją. Boją się wystawić stopę poza krawędź fotela, bo tam czyha nieznane. Wielkie ciekawe i niebezpieczne. Bo tam czeka przygoda, pełna niespodzianek, nowych ludzi i zdarzeń. Czyhają też porażki i rozczarowania.
To wszystko obejmuje pakiet zwany życiem.
Bezpieczniej siedzieć w fotelu, zagłębiając się w bezruch, monotonię i nudę.
Każdy ma swój patent na życie. Nie każdy ma patent na szczęście.
A jedno z drugim nie zawsze chce iść w parze.
Chyba, żeby połączyć czopki z syropem. I może maść.
Komentarze