
„Im częściej bez lęku dajesz sobie pozwolenie by robić to, co podpowiada Ci serce, tym lepiej wychodzi Ci darzenie miłością siebie i innych.”
Czyż nie o to chodzi w wolności? Tej, która podobno jest stanem umysłu?
Codziennie zmagasz się z nakazami, rytuałami, koniecznościami. Z pewnością rodzi to w Tobie niechęć i bunt. Robisz to co trzeba, należy, wypada. Jedyna wolność, to ta, w jakiej kolejności podejmiesz działania.
Doświadczenie poczucia wolności, to nie zawsze zerwanie z nakazami i rolami społecznymi.
To zgoda na kiepski humor lub na radość bez powodu.
To wybór, jakimi emocjami zareagujesz na wyskakujące z za zakrętów zdarzenie.
Możesz gniewać się na los, a możesz zaakceptować to co Ci zsyła, robiąc z tego najlepszy użytek.
Możesz „olać” humory przełożonego, odbierając mu pilocik do własnego samopoczucia. Serio, możesz to zrobić i czuć się mimo wszystko dobrze.
Możesz kiwać głową, potakiwać, będąc w głębi serca świadomym własnej wartości.
Możesz mieć inne zdanie, jadać mięso lub owoce.
Możesz czytać kryminały i romanse zamiast klasyków.
Możesz przeleżeć niedziele na kanapie, lub pobiec w maratonie.
Bez poczucia winy, robić to co dyktuje Ci serce.
A co dyktuje Ci serce? Na co masz ochotę, a wciąż odmawiasz sobie tego? Na tiulową spódnicę w środku tygodnia? Niedzielny rosół we wtorek? Podwójny deser? ( Raz na jakiś czas.)
Jest wiele codziennych aspektów, co do których masz wolność wyboru, decydowania.
Obserwuj, gdzie zaczyna się ta wolność. Skup się na niej, a nie na obowiązkach i przymusach. One zawsze będą, bo tak funkcjonuje świat i tak działają zasady społecznego współżycia.
Weź swój zeszyt z notatkami i wypisz to wszystko co Ci wolno. O czym decydujesz. Na co masz wpływ. Może się okazać, że wolno Ci o wiele więcej niż myślisz.
Komentarze